wtorek, 19 marca 2024

45.

Widzę, że na tym blogu ukształtowała się nowa regularność - jeden wpis na miesiąc. Nie będę się za to bić, bo nie mam tutaj żadnych zobowiązań. Jest to pamiętnik, którego czytelniczką z założenia mam być tylko Ja z przyszłości - jeśli jednak to czytasz i absolutnie nie jesteś mną z przyszłości, to nie wyganiam! Po prostu nie jesteś "publiką docelową" tego posta i reszty tej stronki, ale masz prawo tu być i utożsamiać się z moimi postami.

Dzisiaj rano miałam lekką załamkę uświadamiając sobie, że moje wymarzone studia mogą nie być możliwe - w moim mieście nie ma żadnego z kierunków, które mnie interesują. Liczyłam na to, że będzie chociaż polonistyka albo lingwistyka stosowana, bo nie są to rzeczy jakoś bardzo niszowe, ale nic, zero, nula. Ze względu na moją niepełnosprawność, lęki i zaniedbanie rodziców absolutnie nie jestem gotowa na to, żeby mieszkać sama w innym mieście. W sumie to nawet nie wiem, czy w ogóle kiedykolwiek będę chciała mieszkać bez jakiejś zaufanej starszej osoby, do której mogę zwrócić się w każdej chwili o pomoc, szczególnie że myślenie o tym, że sama miałabym gdzieś dzwonić, wywołuje we mnie atak paniki. Jeśli coś się stanie u mnie w domu, to nikt się o tym nie dowie. Przerażająca myśl.

Wracając ze szkoły miałam drugą załamkę, drugie uświadomienie - doświadczam w życiu dużo mniej, niż przeciętna osoba w moim wieku. O jakiejkolwiek zabawie nie ma mowy. Z nikim się "na spontanie" nie spotykam, nie robię żadnych śmiesznych rzeczy, które mogłabym za parę lat powspominać, najbliższa mi emocjonalnie osoba mieszka 650 kilometrów ode mnie. Nie mówię tu o rzeczach, które społeczeństwo mówi mi, że powinnam lubić, ale które i tak by mi - jako osobie neuroatypowej - nie odpowiadały. Jest tyle rzeczy, których chcę doświadczyć, póki jestem w wieku, w którym jestem otoczona ludźmi, którzy chcą tego samego. Czasami ta samotność dosyć mocno we mnie uderzy, wraz z faktem, że "w realu" nie mam nikogo na tyle emocjonalnie bliskiego, żebym mogła się z tym zwirzyć.

Ale teraz przejdźmy w końcu do pozytywnych rzeczy! Przyszła kolejna paczka od mojej - no właśnie, czy mogę nazwać osobę, z którą nigdy się jeszcze fizycznie nie spotkałam, moją dziewczyną? - w której były pierwsze dwa tomy Bloom Into You po czesku! Piękny prezent.

Do tego przez cały tydzień mam odwołany angielski, a mniej godzin to zawsze pozytyw!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

46.

I znowu jesteśmy tutaj po blisko miesiącu! Dzisiaj był dzień przepełniony wydarzeniami i wrażeniami, więc już z podekscytowaniem czekam na t...